Bezpieczni na drodze

W październiku 2024 r. z wielkim entuzjazmem dołączyłem do Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Katowicach. Jej podstawowym celem działania jest szeroko rozumiana poprawa bezpieczeństwa w ruchu drogowym na obszarze województwa śląskiego – temat szczególnie mi bliski, jako kierowcy, ojca rodziny, a od niedawna także dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Częstochowie.

Bezlitosne statystyki wskazują, jak wiele wciąż jest w tej materii do zrobienia, zarówno w zakresie rozwiązań infrastrukturalnych, jak i zmiany ludzkiej mentalności. Cieszę się, że będę mógł dołożyć do tego swoją cegiełkę.

Myślę, że duże znaczenie ma edukacja młodych ludzi, którzy zazwyczaj wręcz nie mogą doczekać się wejścia w odpowiedni wiek, aby wreszcie zrobić wymarzone „prawko”. I z jednej strony to świetnie, bo chociaż wiele obszarów jest bardzo dobrze skomunikowanych, a transport zbiorowy ma swoje niewątpliwe zalety, to jednak ciężko dziś wyobrazić sobie funkcjonowanie całkowicie bez samochodu. Umiejętność prowadzenia auta jest niezwykle ważna i często uważana za jeden z kamieni milowych dorosłości, ale w mojej opinii równie ważne jest, aby świeżo upieczony posiadacz prawa jazdy zdawał sobie sprawę, że dopiero praktyka czyni mistrza. Ci, którzy jeżdżą od lat, doskonale wiedzą, że sytuacje na drodze potrafią zaskoczyć najbardziej wytrawnego kierowcę. Im mniej brawury, a więcej spokoju i ostrożności, tym większa szansa, że bez uszczerbku na zdrowiu fizycznym i psychicznym zarówno swoim, jak i innych uczestników ruchu, tego tytułu dobrego kierowcy z czasem się doczekamy. Z drugiej strony, równie zgubna potrafi być też rutyna. Powtarzalność i schematyczność wykonywanych czynności, przemierzanie po raz enty tej samej trasy mogą powodować zbytnie odprężenie i utratę czujności, a przecież niestety czasem wystarczy ułamek sekundy…

Zawsze uczulam także na konieczność stosowania zasady ograniczonego zaufania, ponieważ nawet jeśli nasze zachowanie na drodze będzie nienaganne, nie mamy żadnej gwarancji, że ktoś inny być może nie za sprawą złej woli, ale zwykłego ludzkiego rozproszenia czy pomyłki, nie stworzy sytuacji zagrożenia. Osobiście wolę mieć oczy dookoła głowy i nie brać niczego za pewnik, niż potem pocieszać się, że to nie ja zawiniłem – albo też nie mieć już szansy na jakiekolwiek refleksje. A zatem, drodzy czytelnicy, dbajmy o siebie i innych! Szerokiej drogi!

Scroll to Top