1 sierpnia to wyjątkowy i pełen refleksji dzień. Wielu z nas patrząc na spokojnie toczące się życie, wędruje myślami w kierunku tego, jak odmiennie wyglądała rzeczywistość w czasach II wojny światowej. Słuchając opowieści osób, które wówczas były w wieku pozwalającym w pełni świadomie doświadczyć traumy tamtych wydarzeń, aż ciężko uwierzyć, że tak właśnie mijał dzień za dniem – w poczuciu bezustannego zagrożenia, strachu i niepewności, ze śmiercią czającą się za każdym rogiem. O to, aby świat kolejnych pokoleń wyglądał inaczej, walczyli Ci, którym dziś wspólnie oddajemy hołd.
O godzinie 17.00 w naszym mieście znów zawyły syreny, w ten jakże piękny i symboliczny sposób dając sygnał do rozpoczęcia obchodów 80. rocznicy podjęcia przez warszawiaków heroicznej, nierównej walki z niemieckim okupantem. Po mszy w kościele pw. Najświętszego Imienia Maryi oraz późniejszym przemarszu przed Grób Nieznanego Żołnierza w Alei Henryka Sienkiewicza, miała miejsce oficjalna uroczystość zorganizowana przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej – oddział w Częstochowie oraz Urząd Miasta. Mieszkańcy Częstochowy po raz kolejny nie zawiedli, swoją liczną obecnością pokazując, jak ważne jest dla nich poszanowanie historii i kultywowanie pamięci tych, którzy nierzadko poświęcili wszystko dla wolności swojego kraju. Bardzo wzruszającym dla mnie momentem było złożenie kwiatów przed Grobem Nieznanego Żołnierza wespół z innymi samorządowcami, kombatantami oraz przedstawicielami służb mundurowych. To jedna z takich chwil, kiedy wszelkie podziały i różnice przestają mieć znaczenie, a pozostaje jedynie wspólny, nadrzędny cel. Jesteśmy po prostu Polakami, dziękującymi przodkom za ich walkę, niezłomność i wiarę w lepsze jutro.
Ogólnie sierpień to taki trochę „żołnierski miesiąc”. W przededniu obchodów Święta Wojska Polskiego na Jasną Górę zawitała 31. pielgrzymka żołnierzy wojska polskiego, w której oprócz przedstawicieli naszej rodzimej armii maszerowali także mundurowi ze Słowacji, Niemiec oraz Stanów Zjednoczonych. Nie było przechodnia, który pozostałby obojętny na ten widok. Sprawił on także, że na chwilę przeniosłem się myślami do 1998 r., kiedy to sam odbyłem służbę w wojsku. Uważam to doświadczenie za absolutnie jedyne w swoim rodzaju i naprawdę warte przeżycia. Oczywiście nie chodzi o porównywanie się z zawodowymi żołnierzami, ale o podzielenie się refleksją, że dla mnie jako bardzo młodego chłopaka był to czas przyspieszonego kursu dojrzewania, zmierzenia się z wyzwaniami natury psychicznej i fizycznej, a także myślą: „co by było, gdyby…” Dlatego też składam ogromne wyrazy szacunku zarówno ludziom, którzy świadomie wybrali służbę wojskową na swoją drogę życia, jak i tym, którzy zmuszeni byli podjąć wyzwanie czasów, w jakich przyszło im żyć.